W poprzednim rozdziale:
- K-Kim jesteś? - spytała cała się trzęsąc.
- Naprawdę chcesz wiedzieć? - odpowiedział pytaniem, na pytanie.
- Tak - mruknęła cichutko. Natsu przybliżał się niebezpiecznie do jej twarzy, żeby zatrzymać się przy uchu Lucy.
- Jestem... - zaczął szeptem, lecz nie dane mu było dokończyć, ponieważ przerwał im bardzo głośny wybuch dochodzący z oddali.
- Naprawdę chcesz wiedzieć? - odpowiedział pytaniem, na pytanie.
- Tak - mruknęła cichutko. Natsu przybliżał się niebezpiecznie do jej twarzy, żeby zatrzymać się przy uchu Lucy.
- Jestem... - zaczął szeptem, lecz nie dane mu było dokończyć, ponieważ przerwał im bardzo głośny wybuch dochodzący z oddali.
Lucy w głębi duszy cieszyła się, że nie poznała na razie odpowiedzi. Z drugiej strony przeklinała wybuch, ponieważ była bliska poznania prawdy.
- Widocznie to jeszcze nie czas. Na razie dla ciebie jestem Natsu - mruknął, a blondynka zamknęła oczy. Kiedy powoli otwierała swe powieki, Natsu już nie było. Czyżby z nią było coś faktycznie nie tak, czy może jej się zdawało? Jednak spoglądając na worki, wątpliwości zniknęły. Na pewno to wszystko jest efektem przemęczenia lub nadmiernego stresu.
- Co by tu zrobić z bezużytecznymi workami? - westchnęła, natomiast jej twarz przyozdobił sadystyczny uśmiech. Orzechowe oczy niebezpiecznie zabłyszczały, nie, wcale nie sięgała odruchowo ręką po nóż. Czy była sadystką, ależ skąd! Przynajmniej sama tak twierdziła, lecz Gray podobno miał co do tego inne zdanie.
Zaczęła ciągnąć worki w stronę swego zielonego, zniekształconego od licznych stłuczeń mercedesa. Wsadzając do samochodu obu mężczyzn i po chwyceniu za kierownicę, pojechała tylko w znanym sobie kierunku.
Nie miała pojęcia, że ktoś od dłuższego czasu jej się przygląda. Jednak owa osoba, jeszcze nie miała złych zamiarów. Raczej przyglądała się jej z czystej, nieokreślonej ciekawości, jakby chciała zadecydować o późniejszym losie blondynki.
Spojrzała na swojego przyjaciela, który też starał się być spokojny. Przeszukali ponad połowę Magnolii, lecz nigdzie nie znaleźli Juvii, wrócili nawet do kawiarni, bo pomyśleli, iż się z nią minęli. Dziewczyna wsiąkła jak kamfora, ciężko było ją znaleźć. Jednak jest już dorosła, więc jakby zgłosili jej zaginięcie przed upływem dwudziestu czterech godzin, policja nawet nie wzięłaby tego na poważnie. Nagle rozległ się wybuch, dosłownie na przeciwko Fairy Tail, dochodził z Phantom Lord. Fullbaster jak na komendę, wręcz wbiegł do budynku, kiedy niebezpieczeństwo utraty życia minęło. Milcząc, pobiegła za nim, przeklinała przy tym w duchu, iż nie ma tu Jellala, który by ją uspokoił.
Juvia nie miała pojęcia ile już przebywała, w tej ciemnej piwniczce. Chciała stąd jak najszybciej wyjść. Tym bardziej, że czuła, iż zyskała nową rywalkę miłosną. Lucy już była dużą konkurencją, ale jej nie zagrażała, co do tej drugiej musiała się upewnić. Uczucie to, wręcz ją rozsadzało od środka i nie chciało opuścić. Musiała przeszkodzić swej rywalce, nieważne za jaką cenę. Jeśli się dowie kim jest będzie mogła wybadać grunt, by ją doszczętnie zniechęcić do podrywania Graya.
Kobieta również zastanawiała się nad rozmową, którą niedawno przeprowadziła z Josem Porlą. Jego intencja, jak również złożona propozycja była nie do przyjęcia. Pałała do niego wstrętem, ale okoliczności, no i powód dlaczego została porwana, Juvii się nie podobał. Nie zamierzała bezczynnie czekać na pomoc, postanowiła jakoś dać znać przyjaciołom, iż tu jest. Kiedy zauważyła dynamit, wpadła na dość genialny, a zarazem głupi pomysł.
Wysadzi to drogocenne dla Porly miejsce i przy okazji da znać przyjaciołom. O ile pomysł był nawet dobry, o tyle gorzej było z wykonaniem, ale dzięki kilku takim sytuacjom, jakoś wyszła z tego prawie cało. Niemożliwym wyczynem byłoby wyjść całkowicie bez ran lub żywym, jeśli znajdowałeś się praktycznie w centrum wybuchu. Juvia cieszyła się raczej z tego, że żyję niż przejęła swym stanem. Wolała być ranna, a nie przetrzymywana tu do samej śmierci, czekając, aż ktoś jej przyjdzie na ratunek.
Zaskoczona, więc widokiem Graya i Erzy myślała, iż umiera. Jednak chyba żyła, ponieważ zobaczyła zszokowaną dwójkę, której był widok zmasakrowanej przyjaciółki.
- Juvia, żyjesz? - zapytał przestraszony Fullbaster. Pojawiła się w jego głowie nieprzyjemna myśl, że mógł poszukać znacznie wcześniej Juvii, przecież miał złe przeczucia, znacznie wcześniej. Kiwnęła głową, wolała nie mówić zbyt dużo w tak fatalnym stanie. Erza miała nogi jak z waty, zupełnie nie miała pojęcia, co ma robić. Na całe szczęście Gray zachował zimną krew i opanowanie, dzięki niemu pomoc dotarła w miarę szybko.
Idealnie się złożyło, ponieważ karetki przyjechały w ostatniej chwili. Minuta zwłoki, kosztowałaby wiele żyć niewinnych ludzi. Tym razem szkarłatnowłosa starała się być spokojna. Czuła, że Gray martwił się o Juvię, bardziej niż inni, nawet on sam, mogliby przypuszczać.
Natsu siedział na jednym z kamieni i obserwował zażenowany, poczynania Lucy. Obok niego latał niebieski kot, który miał czarne oczy, bielutkie skrzydła oraz zieloną torbę. Był to Happy z kadry najszybszej poczty, Stowarzyszenia Iluzji.
- Aye, Natsu! Twoja poczta! - Zasalutował kot, patrząc znacząco na różowowłosego.
- Dzięki - westchnął znudzony Natsu. Chętnie by coś podpalił lub zburzył kilka budynków, lecz mieszkańcy Magnolii byli już i tak przerażeni przez ten wybuch w Phantom Lord.
- Natsu, to twój nowy cel? - zapytał Happy.
- Ta, Lucy Heartfillia potocznie zwana wiedźmą. Chciałem z nią walczyć, ale jest słabsza ode mnie, więc to nie ma sensu! Czaisz, co nie Happy? - wykrzyczał do ucha przyjacielowi.
- Aye! - wyjąkał z ledwością, ponieważ musiał wyjąć swoje zatyczki do uszu. Następnie je włożył, by uniknąć losu głuchego, kota, który jest jeszcze młodzieńcem. Natomiast przebywanie z Natsu, zdecydowanie groziło takim ryzykiem.
- Kiedy powiedzieli mi, że to wiedźma, spodziewałem się miotły! Mogłaby przynajmniej na niej latać! - Pokiwał oburzony głową, otwierając przy okazji pocztę.
- Ayyeee! Tylko Natsu, dlaczego akurat miotła? - zapytał zaciekawiony rozmówca.
- A dlaczego nie? Wiedźma, równa się, miotła, siwe naelektryzowane włosy, no i kryształowa kula! A co zastaję? Blondynkę, która jest sadystką i zaniża poziom innych sadystów! Toż to niewybaczalne! - Z buzi chłopaka zaczął wychodzić płomień, przerażony Happy tylko marzył o tym, by pobiec jak najszybciej do studni, wziąć wiadro i ugasić napalonego mężczyznę. O ile nim tak właściwie był.
Kota zawsze zastanawiało, czemu tylko nieliczni potrafią widzieć osoby ze Stowarzyszenia Iluzji. Ich istnienie to, przecież istna niewiadoma. Nie są ani umarłymi, ani istotami żywymi, zawsze są pomiędzy. Utknęli pomiędzy niebem, a piekłem. Ich praca polega na tym, żeby skierować osoby żywe na dobrą drogę, by miały możliwość trafienia do nieba. Jednak go to nie obchodziło dopóki mógł się skupić na swojej pracy, natomiast obserwowanie głupoty tego różowowłosego kolesia w pewien sposób było dobrym sposobem na rozrywkę.
- O! Wendy też tu jest! Podobno musi sprowadzić na dobrą drogę jakiegoś Romeo! Trochę, aż szkoda, że nie nazywa się ona Julią! Mógłbym się z niej ponabijać, ale cóż... Pozostaję mi ta blondyna! Masz Happy, proszę zanieś jej odpowiedź! - powiedział z ogromnym uśmiechem na twarzy. Happy tylko zasalutował, nic mu do tego co inni robią w wolnym czasie. Jego zadaniem jest, przecież dostarczanie poczty, to najwyższy priorytet.
- Aye, Natsu! Twoja poczta! - Zasalutował kot, patrząc znacząco na różowowłosego.
- Dzięki - westchnął znudzony Natsu. Chętnie by coś podpalił lub zburzył kilka budynków, lecz mieszkańcy Magnolii byli już i tak przerażeni przez ten wybuch w Phantom Lord.
- Natsu, to twój nowy cel? - zapytał Happy.
- Ta, Lucy Heartfillia potocznie zwana wiedźmą. Chciałem z nią walczyć, ale jest słabsza ode mnie, więc to nie ma sensu! Czaisz, co nie Happy? - wykrzyczał do ucha przyjacielowi.
- Aye! - wyjąkał z ledwością, ponieważ musiał wyjąć swoje zatyczki do uszu. Następnie je włożył, by uniknąć losu głuchego, kota, który jest jeszcze młodzieńcem. Natomiast przebywanie z Natsu, zdecydowanie groziło takim ryzykiem.
- Kiedy powiedzieli mi, że to wiedźma, spodziewałem się miotły! Mogłaby przynajmniej na niej latać! - Pokiwał oburzony głową, otwierając przy okazji pocztę.
- Ayyeee! Tylko Natsu, dlaczego akurat miotła? - zapytał zaciekawiony rozmówca.
- A dlaczego nie? Wiedźma, równa się, miotła, siwe naelektryzowane włosy, no i kryształowa kula! A co zastaję? Blondynkę, która jest sadystką i zaniża poziom innych sadystów! Toż to niewybaczalne! - Z buzi chłopaka zaczął wychodzić płomień, przerażony Happy tylko marzył o tym, by pobiec jak najszybciej do studni, wziąć wiadro i ugasić napalonego mężczyznę. O ile nim tak właściwie był.
Kota zawsze zastanawiało, czemu tylko nieliczni potrafią widzieć osoby ze Stowarzyszenia Iluzji. Ich istnienie to, przecież istna niewiadoma. Nie są ani umarłymi, ani istotami żywymi, zawsze są pomiędzy. Utknęli pomiędzy niebem, a piekłem. Ich praca polega na tym, żeby skierować osoby żywe na dobrą drogę, by miały możliwość trafienia do nieba. Jednak go to nie obchodziło dopóki mógł się skupić na swojej pracy, natomiast obserwowanie głupoty tego różowowłosego kolesia w pewien sposób było dobrym sposobem na rozrywkę.
- O! Wendy też tu jest! Podobno musi sprowadzić na dobrą drogę jakiegoś Romeo! Trochę, aż szkoda, że nie nazywa się ona Julią! Mógłbym się z niej ponabijać, ale cóż... Pozostaję mi ta blondyna! Masz Happy, proszę zanieś jej odpowiedź! - powiedział z ogromnym uśmiechem na twarzy. Happy tylko zasalutował, nic mu do tego co inni robią w wolnym czasie. Jego zadaniem jest, przecież dostarczanie poczty, to najwyższy priorytet.
Lucy powieszała właśnie worki z urzędnikami, na najbardziej spiczastej gałęzi. Chcąc czy nie, mężczyznom pojedyncze patyki wbijały się w tyłek. Opisywanie jak piszczeli z bólu oraz błagali, by blondynka przestała, było nie do opisania. W międzyczasie nastał taki upał, że roztopił się nawet lód w zamrażarkach, więc wkładanie do niej głów, żeby się ochłodzić, żadnego sensu nie miało. Szklarze natomiast zastanawiali się dlaczego panna Heartfillia, jeszcze nie wybiła kolejnych szyb. Dzięki niej w końcu zarabiali.
- Wrócicie grzecznie i powiecie tam swojemu szefowi, że jestem osobą całkowicie zdrową oraz poczytalną! - wrzasnęła na cały głos.
- C-Co tylko sobie życzysz, ale zdejmij nas już stąd - pisnęli, tak szybko niczym wiatr. I być może już dawno zostaliby ściągnięci, jeśliby tylko ktoś nie przeszkodził kobiecie.
- Rany, rany! Chyba już wiem czemu kazano mi się tobą zająć. - Psychopatyczny uśmiech nie schodził z twarzy różowowłosego. Serce Lucy, znów zaczęło wybijać nieokreślony rytm. Czy ona się naprawdę obawiała tego kolesia?
- Wcześniej pytałaś kim tak właściwie jestem, ale chyba jednak wolałaś tego nie wiedzieć, prawda? - zadał pytanie retoryczne.
- Czego ode mnie chcesz? - warknęła cała spanikowana.
- Odpowiedzieć na wcześniejsze pytanie - mruknął rozbawiony. Pwinooka czuła się jakby miała jakieś deja vu, ale tym razem groźniejsze niż wcześniej.
- Cóż jestem Natsu Dragneel, lecz nie zastanawiaj się nad istotą mego istnienia, po prostu jestem tutaj. To ci powinno wystarczyć. Czego chcę? Chcę cię sprowadzić na właściwą drogę, droga wiedźmo - zaśmiał się szyderczo.
- Że co proszę?! Nikt nie będzie mi mów... - Nie dokończyła, ponieważ poczuła na sobie mocny uścisk Dragneela. Rozszerzyła szerzej oczy.
Kiedy on się tak przy niej szybko znalazł? Czego od niej chce? Dlaczego jest przerażona, pomimo że widziała sporo groźnych ludzi i każdego z nich skopała? A przed wszystkim, dlaczego jego uścisk jest tak mocny? Tak jakby próbował ją zabić, lecz nie nadszedł jeszcze na to czas...
Kiedy on się tak przy niej szybko znalazł? Czego od niej chce? Dlaczego jest przerażona, pomimo że widziała sporo groźnych ludzi i każdego z nich skopała? A przed wszystkim, dlaczego jego uścisk jest tak mocny? Tak jakby próbował ją zabić, lecz nie nadszedł jeszcze na to czas...
Od Autorki:
Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że część osób po tym rozdziale będzie pałała do mnie żądzą mordu.xD Znowu przerwałam moment NaLu, jak to ja.
Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że część osób po tym rozdziale będzie pałała do mnie żądzą mordu.xD Znowu przerwałam moment NaLu, jak to ja.
Co do Gruvii, będzie występowała często. Imo, już wyjaśniam. O ile już tego nie robiłam. -c-c- Pierwotnie historia, jak i szaleństwo Lucy miało być opisywane z perspektywy Graya, jednak z tego zrezygnowałam, żeby na epilogu poleciały łzy. Wbrew pozorom jest to dramat. To nic, że pierwsze dwa rozdziały to śmiech na sali, śmiejcie się póki możecie, ponieważ później nie będzie, aż tak do śmiechu. No chyba, że ktoś się śmieję z czyjejś śmierci.xD
Ogółem mamy już za sobą drugi rozdział. Jestem z siebie dumna, że go jakoś dodałam. Ponownie niedziela. Czyżby to było przeznaczeniem tego bloga? Cóż, kto tam to wie.xD
PS - Pewnie Alonse, że pomogę tylko daj mi na siebie jakieś namiary, chociażby pocztę :P
PS - Pewnie Alonse, że pomogę tylko daj mi na siebie jakieś namiary, chociażby pocztę :P
Pozdrawiam Lavana Zoro :)
Jako że nalu jest dla mnie zupełnie obojętne nie chce cię zabić. Musisz przecie rozwinąć wątek Jerzy w opowiadaniu, o. I gdzie był Jellal by pocieszać Ercię, gdzie ja się pytam ;c Juvia rozwala system nawet w obliczu śmierci ważna rzeczą jest pozbyć się rywalek w miłości. No i stowarzyszenie iluzji wiele wyjaśnia. Biedny Natsu nie może się z Wandy nabijać ale znając go pewnie i w naszej blondynie powód znajdzie.
OdpowiedzUsuńUścisk, łał. Natsu przytulił Lucy, od tak. Rozdział w ońcu się pojawił więc jastem zadowolona. Serio, kiedy wyobraziłam sobie tą scenę z wiszącymi workami i piszczącymi z bólu ludźmi, ledwo nie pękłam ze śmiechu. Ciekawy miałaś pomysł z tym Stowarzyszeniem Iluzji ....... czy jakoś to tak było :P. Sczególnie że już na samym początku dążysz do paringów. Najpierw NaLU i RomeoxWendy- nobo w końcu będą praktycznie zawsze przy sobie no nie? Do tego jeszcze Gruvia i Jerza. Oj, kochana, nie patyczkujesz się widzę. To dobrze i żle, widzę odrazu co chcesz osiągnąć, jednak mam nadzieję że zaskoczysz mnie jakimiś zwrotami akcji. Narazie nic więcej nie powiem, resztę zachowam na później.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i wenkiiii :*
Czo to taki krótki rozdział? :C
OdpowiedzUsuńAle łoł, był zaaaaaaaaaaaaajebistyyyyyy! Braaawka dla Lavci. Uuu, Natsu przytulił Lusię... ;p nie to, żebym była wredna, ale trochę przesadzone to z tą wiedźmą... odmień to jakoś... xD W
Gruviaaaaaaaaaaa. *p* Żeż Juvisia jest taka nieogarnięta. XD
Sorrki, że nie skomentowałam tamtego rozdziału. :c
Weeeeeeeeeeeeeeendy!!!
Hej Lavciu~!
OdpowiedzUsuńMam takie dziwnie smutne myśli.
Szkoda mi Lucy, wspominając prolog tuż po przeczytaniu tego rozdziału aż mi się serce kraja. Skoro ona go tak bardzo kochała... I się zabiła. Nie wiem jak to napisać. Kurcze. Q-Q
Taka wredna, odrzucona przez większość społeczeństwa kobieta... Spotyka łącznika dwóch światów, zakochuje się w nim. Nikt z jej przyjaciół nie może go zobaczyć, tylko ona, przez co zaczynają uważać, że jest wariatką.
Musiało być jej ciężko. Zamknięta w tym ośrodku psychiatrycznym, powiesiła się. Zapewne aby spotkać się znowu z Różowym. T-T
Oczywiście, pewnie się mylę ale mój mózg jakoś tak to widzi.
No, no. Rozdział uroczy oraz zabawny.
Ja- tak jak Alonse- ubolewam nad tym iż nie było Jellal'a, ale najlepszy gość nie może się pojawić w pierwszych rozdziałach. *^*
Rozdział mega ^^ i teraz taka rozkmina czy na serio Natsu istnieje czy też nie. Bo po tym rozdziale to pewna nie jestem xDD
OdpowiedzUsuńŁeee a miałam nadzieje, że Lucy ich zakopie żywcem :(
N: Jesteś gorszą sadystką od niej O.o
Może jestem... a może nie jestem ;)
N: -,-
Hyhyhy haha Natsuś mega słodziak! Nalu nigdy za wiele :D Gruvie też uwielbiam... no ale nalu to jednak nalu. NALU <3
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Przesyłam dużo paczek wenożelek ;p
Super rozdział *-*
OdpowiedzUsuńNatsu jest stworzeniem na granicy żywych, a umarłych. Jest Stworzeniem Iluzji. Wow...tego się nie spodziewałam XD
Ten uścisk na końcu taki genialny <3
Przesyłam dużo weny, czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ^-^
PS Przepraszam, że tak późno komentuje :D
Rozdział BOSKI! Chociaż jeśli mam być szczera, to akcja z Juvią przebiegła troszkę za szybko!
OdpowiedzUsuńNatsu oczywiście jest cudowny. I dlatego intryguje mnie ten prolog, ale cóż... trzeba czekać :(
Szkoda, że rozdzialik krótki, bo naprawdę świetnie się czytało!
Pozdrawiam
Ola Ri ;)