niedziela, 12 kwietnia 2015

Rozdział 1 - Nawiedzony Dwór.

~~ Trzy miesiące wcześniej ~~
   Słońce prażyło niemiłosiernie wszystkich okolicznych mieszkańców  Magnolii. Opustoszałe ulice tylko o tym świadczyły, ponieważ ludzie chowali się w swoich domach zajadając pyszne lody lub wsadzając głowy do okolicznych zamrażarek  i lodówek. Owa upalna pogoda nie dotyczyła tylko pewnej, bogatej obdarzonej przez naturę blondynki. Dwudziestodwuletnia kobieta właśnie spoglądała w lustro, krzywiąc się nieznacznie. Oczy koloru czekolady, poirytowane taką miną  tylko sprawiły, że złocistowłosa odniosła odwrotny efekt.
   - Uśmiechnij się, uśmiechnij! To nic nie kosztuje. Tylko najwyżej stracisz cały swój dobytek, ale to i tak nic nie kosztuje - mruknęła, żeby samą siebie zachęcić. Straci najwyżej? To nic nie kosztuje? Bzdura, ale musiała wmawiać sobie to jak mantrę, by nie stracić swojego mieszkania i przeprowadzić ze spokojem rozmowę o prawo do aktu własności.  Przeklinała tych wszystkich debili, którzy oskarżyli ją o bycie jakąś wiedźmą, ponieważ tylko dlatego musiała znosić tą konwersację.
   Co ona im tak właściwie zrobiła? No właśnie nic. Czy to, iż mieszka w mieszkaniu przypominającym bardziej nawiedzony dwór niż pałac jest czymś złym? Dalej tego nie rozumiała, a nawet jakby chciała nie potrafiła pojąć. Może i zachowywała się niegrzecznie dla okolicznych bachorów, lecz co miała poradzić skoro niszczyły jej ukochane petunie? Nic. Po prostu wykurzyła stąd to nieznośne zbiegowisko.
   Mieszkanie kobiety swą ekscentrycznością, po prostu wzbudzało lęk u  miejscowych, natomiast zachowanie jakie prezentowała wcale tych obaw nie rozwiewało. Nawet bardziej pomnożyło, jednakże dla niej ta cała sprawa wydawała się kompletnie absurdalna.
    - Ci skończeni debile, kretyni, pustogłowi palanci, jak oni mogli uznać mnie za jakąś wiedźmę?! No jak? Nie widzą, że mam cycki, skórę i kości, a żadnych różdżek nie posiadam, czy co?! - wrzasnęła na cały głos. Lustra w łazience momentalnie popękały tworząc nieokreślony dźwięk rozlegający się po mieście. I dziwcie się tu ludziom, iż uważają dom blondynki za nawiedzony. Większość tak zwanych duchów, wiedźm, zombie i tym podobnych, prawdopodobnie wynikała z porannych wrzasków panienki Heartfilli. Ba! To było nawet pewne, o czym wiedziała na pewno firma szklarska, która co chwilę musiała produkować nowe szyby dla pobliskich domów. Próbowała  uspokoić swoje zszargane nerwy, lecz zdecydowanie nie potrafiła.
   Rozumiała, że mieszkańcy jej się czepiali, znosiła to dzielnie niczym Herakles w złotej zbroi, ale by posądzono ją o bycie duchem? To przecież jakieś kpiny. Rozejrzała się gorączkowo po łazience. Szkiełka wszędzie leżały na białych, przejrzystych kafelkach, czarne ściany sprawiały, iż pomieszczenie emanowało jakąś nieopisaną ciemnością. Westchnęła. Miała świadomość, że po części jest winna tej sytuacji. Mogła nie krzyczeć tyle przed lustrem, być może wszystko potoczyłoby się kompletnie inaczej.
   - Tak, masz rację potoczyłoby się inaczej. Ja na twoim miejscu bym się tak nie darł, aż dziw czemu jeszcze tutaj mieszkasz - odezwał się nieznajomy dla niej głos.
   - Gray, to ty? Przestań sobie żartować! Dobrze wiesz, że nie mam na to humoru, ani czasu! - warknęła wściekle. W jej mniemaniu to owy młodzieniec stroił sobie żarty, używając jakiegoś dyktafonu. Tym bardziej skumulowana wściekłość rosła praktycznie z każdą minutą. Im później by się zjawili oczekiwani goście, tym wcześniej zostaliby rozpruci na flaki. Byleby tylko Gray Fullbaster nie wygłosił swojego słynnego - "A nie mówiłem, że tak będzie." Panna Heartfillia miała na to za słabe nerwy, wręcz strasznie łatwo można było ją wyprowadzić z równowagi. Gorsze przypadki to takie, w których  ktoś musiał uspokoić rozwścieczoną blondynkę.
   - Nie, nie jestem żaden Gray tylko Natsu! Walcz ze mną  najgroźniejsza hrabino tego pałacu! - wykrzyczał frustrat, który się przedstawił jako Natsu.
   Lucy może i nie widziała swojego rozmówcy, ale dziwny dreszcz przeszedł przez jej całe ciało, dosłownie jakby  był naelektryzowany. Poczuła po raz pierwszy, że raczej odbiega ona czymś innym, czego nie potrafiła nawet ująć w odpowiednie słowa. Czymś, co odróżnia ją od zwykłych osób, takich jak pyszałkowaty Gray lub inni mieszkańcy Magnolii. Nie wiedziała tylko jeszcze na czym ta różnica polega. Jednak to nie znaczyło, iż nie ma zamiaru wygnać tej osoby ze swojego dworu.
   - Jak ten koleś się tu w ogóle dostał?  - pomyślała - Wszystkie drzwi są zamknięte na klucz, więc nawet nie powinno go tu być. Zabezpieczyłam, przecież się na takie przypadki - dokończyła myśl.  Może jest to trochę szalone, lecz postanowiła walczyć o swój ukochany pałac. To jej dom i żaden obcy człowiek nie będzie się tu panoszył! Choćby miała go porwać, żeby zażądać okupu! Z tą właśnie myślą piwnooka wzięła do ręki kawałek stłuczonego lustra.
   Poprawiła jedną z rąk, gdzie nie było szkła swojego dostojnego, upiętego, czarną gumką koka. Zamrugała parokrotnie oczami, po to by mentalnie przygotować się na wszelki ból. Zdjęła nawet swoje ukochane czerwone szpilki, bo wywalić się podczas potyczki nie miała zamiaru. Podwijając swoją długą czerwoną, spódnicę z falbankami i próbując nie udusić przez równie szkarłatny gorset, wyszła na klatkę schodową, robiąc przy tym niesamowicie duży hałas.
  Gdyby to były normalne okoliczności, uważałaby na strome stopnie, trzymając się kurczowo poręczy. Popodziwiałaby wiszące obrazy swoich przodków, praprzodków oraz matki. Prychała pod nosem widząc,  zbyt jasny beżowy, kolor ścian. Czas niestety nią naglił. Zaraz mieli przyjść przedstawiciele, którzy mieli osądzić jej poczytalność. Cholera, że też akurat właśnie teraz musiał napatoczyć się tu jakiś marny włamywacz!
   Stanęła jak wryta. Mężczyzna na oko w tym samym wieku co ona albo nawet  rok starszy, posłał jej uśmiech. Speszyła się lekko, ponieważ nie była przyzwyczajona do takich gestów od strony jakiegokolwiek  przedstawiciela płci męskiej. Nastroszone różowe włosy idealnie komponowały się z czarnym jak węgielki oczami i jasną karnacją. Czarny długi płaszcz oraz bandaż na jednej z rąk nadawały jego postaci nowego wymiaru. Całokształt razem sprawiał, iż wyglądał jak postać wyjęta rodem z bajki o księżniczkach. Lucy natychmiast oprzytomniała, przecież to złodziej do cholery! Co z tego, że przystojny? Nikt nie ma prawa przebywać na tym dworze bez jej bezpośredniego zaproszenia.
   - Jestem Natsu - usłyszała. Już chciała wziąć wcześniej wzięte szkło, żeby zaatakować przedziwnego włamywacza, lecz ten kompletnie zniknął.
   - Co to do jasnej cholery było? - szepnęła do siebie - Nie wzięłam chyba żadnych grzybków halucynków, więc  jakim cudem? - dodała mrugając czekoladowymi oczami.
   - Chyba muszę się przespać, nerwy zdecydowanie mi nie służą. - Tym zdaniem zaprzeczyła całkowitemu istnieniu niejakiego Natsu, zwalając wszystko na grzybki halucynki i potłuczone lustra.

   Magnolia - przepiękne rozległe miasto, przez które przepływa wiele rzek i kanałów. Jest tu bardzo mało zalesionych terenów, więcej górzystych lub nizinnych. Centralnym punktem jest największa katedra, potocznie nazywana przez mieszkańców Katedrą Cardia. Innymi sławnymi miejscami są między innymi bary Phantom Lord i Fairy Tail, wiecznie rywalizujące o klientów. Nie zapominajmy również o pałacu Lucy Heartfilli, który przypominał nawiedzone zamki ze wszystkich odcinków Scooby-Doo, ale budził nieopisany lęk z jednego,  kompletnie niezrozumiałego powodu.
   Obok mieszkania blondynki rósł las, więc łakomi kasy szowiniści za wszelką cenę chcieli zdobyć grunt. Było to o tyle łatwe, że większość osób mieszkających w Magnolii uwierzyło w bujdę o żyjącej tam wiedźmie. Wrzaski szanowanej arystokratki, czy nawet wszelkie wybuchy złości, znacznie ułatwiały sprawę pragnącym pieniędzy opryszkom. Tylko nieliczni domyślali się całej prawdy.
   Gray Fullbaster popijał właśnie zielonego, nawet dobrego drinka kręcąc z niedowierzaniem głową. Czarne, rozwichrzone włosy, aktualnie mokre przez pewien incydent, zasłaniały bliznę na jego czole. Ciemnoniebieskie oczy taksowały wszystkich podejrzliwym wzrokiem, który doprowadzał niejedną kobietę do szybszego bicia serca, lecz gdyby poznały pewną znajomą czarnowłosego zwiałyby od razu tam gdzie ich nogi poniosą. Do tej pory nie miał pojęcia jakim cudem się wpakował w takie bagno... A no tak, nie on tylko Lucy. Normalnie nigdy by nie zamienił słowa z Juvią Lockser, na którą właśnie czekał.
   Bar Fairy Tail może nie był jakimś romantycznym miejscem, ale za to nadawał się idealnie na spotkania kiedy pojawiały się problemy. Pomińmy to, iż ich źródłem najczęściej była jego najlepsza przyjaciółka, która gdyby miała trochę kultury, nikt nie oskarżyłby jej o bycie wiedźmą. Kremowe ściany, drewniane czarne stoliki, składane krzesła oraz barek z piękną białowłosą barmanką o niebieskich oczach, nadawał się idealnie do odpoczynku dla dwudziestodwuletniego mężczyzny, typu Graya. Neonowe lampy tylko trochę raziły go po oczach, lecz to wcale mu nie przeszkadzało. Wywoływały u niego poczucie nostalgii, gdzie wspomnienia go, aż tak nie bolały. Mógł tu po prostu być sobą.
   Od kiedy pamiętał przyjaźnił się z Lucy Heartfillią. Już jako dzieci byli sąsiadami i często się ze sobą bawili. Problem tamtego osiedla mianowicie był taki, że brakowało tam chłopców w wieku Graya, jak i rówieśniczek dla małej Lucy.  Przez to mimo dobrego kontaktu nie rozumieli za dobrze o co chodzi drugiej stronie. Później dołączyli do nich Erza, Jellal i Lyon, trochę ubarwiając nudne życie dwójki rozpieszczonych przez pieniądze dzieciaków. Różnica polegała tylko na tym, że on poznał wcześniej cierpienie po czyjejś stracie, utracenie swej pierwszej miłości oraz samodzielność. Przez to wszystko po prostu uznał, iż nie nadaję się do tworzenia jakichkolwiek związków lub kochania bezgranicznie kobiety.  I jeśli chodzi o związki blondynka miała podobne podejście.  Ich relacje, więc są czysto przyjacielskie, kto wie? Może gdyby nie przyzwyczajenie przestaliby ze sobą rozmawiać? Zdecydowanie więcej wspólnych tematów miał chociażby z Erzą.
   Upewnił się, że ma na sobie wszystkie ubrania. Co prawda jest już trochę mniejszym  ekshbicjonistą, bo nie ściąga już spodni ani bokserek, ale na wszelki wypadek wolał to zrobić.  Odetchnął. Na szczęście miał na sobie jeszcze błękitną koszulę, czarne spodnie i adidasy. Niczego jeszcze nie ściągnął.  Przeklinał tylko tego pijanego gostka przy lewym stoliku, który oblał go drinkiem. Miał przez niego całe, mokre, oblepione cukrem włosy.  Zaczynał się poważnie niecierpliwić. Cała sytuacja jego dziwiła. Nigdy tak długo na nikogo nie czekał, bo Juvia zawsze pojawiała się co najmniej piętnaście minut przed czasem, Erza natomiast ceniła sobie punktualność, to Lucy zawsze przychodziła ostatnia. Jakim cudem przyszedł tutaj jako pierwszy?
   Czarnowłosy zaczął nerwowo stukać palcami w stolik, skończył pić drinka, więc nie miał już nic na uspokojenie, chociaż mógł właściwie zamówić kolejnego. Czekanie przeciągało się w nieskończoność, czas nagle dla niego zwolnił. Czyżby tak się czuła Juvia jak na wszystkich czekała? Nie miał zielonego pojęcia. Wszystkie związane z tą kobietą sprawy były problematyczne. Przynajmniej dla niego.
   Drzwi lekko zaskrzypiały oznajmiając wejście kolejnego klienta, ku zaskoczeniu młodego Fullbastera nie była to Juvia, ale Erza. Szkarłatnowłosa kobieta omiotła swymi piwnymi oczami wszystkie zebrane tu osobistości, lecz gdy zauważyła przy jednym ze stolików Graya, zadowolona skierowała swe kroki w jego stronę.
   Szkarłatne włosy spięte w kucyk przyciągały wzrok panów, nie wspominając o dużym dekolcie i odsłoniętych długich, smukłych nogach przez mini fioletową sukienkę z długim rękawkiem. Ich miny natychmiastowo się skrzywiły kiedy zobaczyli, że dosiada się do Graya, przeklinali w myślach.  Czarnowłosy prychnął rozbawiony. Jeszcze mu życie było miłe, wolał nie wiązać się z takim demonem jakim jest Erza. Ten wygląd to tylko pozory, które mają ukryć jej przeraźliwą stronę.
  - Cześć Gray, gdzie Juvia? - zapytała go kobieta.
  - Jeszcze nie przyszła, przyszedłem tu pierwszy. A co do Lucy sama wiesz jaka jest - stwierdził Fullbaster wzruszając ramionami.
  - Ech... Rozumiem, żeby Lucy, ale Juvia? Ona nigdy się nie spóźniała! - oznajmiła lekko oszołomiona.
  - Rzeczywiście dziwne, prawdopodobnie albo coś się stało, albo została wciągnięta w jakiś wybryk Lucy - mruknął, wołając przy tym kelnerkę, by zamówić kolejnego drinka. Dla siebie ponownie tego samego, natomiast dla Erzy truskawkowego.
  - Z tą blondynką są same kłopoty, te jej wybryki kiedyś się na nas wszystkich odbiją. - Erza oparła prawy łokieć na stoliku, uśmiechając się lekko.
  - One już się na nas odbijają. Walka z Phantom Lord,  okradanie kasyn... Połowa tych rzeczy, które wyprawia są nielegalne - westchnął, ale Erza Scarlet aktualnie go nie słuchała.
   - Czyli jesteśmy tylko my dwoje, ej Gray? - Kusiło ją, żeby zadać mu pewne pytanie,  postanowiła jednak poczekać kiedy chłopak będzie miał w ręku drinka. Bez niego pewnie zareagowałby jak wściekły pies.
   - O co chodzi? Możesz z siebie to wreszcie wykrztusić? - Zniecierpliwiony wziął do ręki, dopiero co podany napój.
   - Czyli to oznacza, że jesteśmy na randce? - Gray dosłownie wypluł zawartość ust na swoje ubrania, najpierw koleś, który wylał na niego swój napój, teraz Erza zadająca kompletnie głupie jak na nią pytanie.
   - Nie. Jeśli chcesz się z kimś całować to nie ze mną. Idź pomiziać Jellala, bardziej ci się to opłaci - burknął zły na przyjaciółkę, ponieważ zmarnowała mu tak dobry napitek. Jednocześnie chyba trafił w czuły punkt panny Scarlet, obecnie całej czerwonej na twarzy. Cała zarumieniona twarz oraz włosy, tak się ze sobą zlały w jedność, że zamiast kobiety powstał pomidor. Momentalnie poprawił mu się zrypany humor, bo widok Erzy był, aż za komiczny. Prawdę mówiąc to jak ona i Jellal udawali, iż się nie kochają szczerze go śmieszyło. Nie wierzył w bajeczki Jellala o narzeczonej, która powstała tylko po to, żeby wzbudzić zazdrość siedzącej obok niego przyjaciółki. Ona też nie wierzyła, ale nigdy mu o tym wprost nie powiedziała. Dla niego mogliby powiedzieć już dawno "Kocham Cię" i zacząć być parą.
   - Z-Zamknij się! - wyjąkała z zamiarem prawego sierpowego, skierowanego w przyjaciela.
Niestety dla niej, a na szczęście dla Graya rozbrzmiał dzwonek jego komórki. Mężczyzna spojrzał na wyświetlacz, biorąc głęboki oddech. Przeczuwał już po samym imieniu na wyświetlaczu, że osoba ta nie dzwoni do niego bezinteresownie.
  - Gray! Szybko przyjeżdżaj! - krzyknęła Lucy, a w tle było słychać trzask zbitego szkła.
  - Po co? - zapytał znudzony.
  - Musisz mi pomóc! - Westchnął. Jakby to była jakaś nowość.
  - Streszczaj się! - warknął poirytowany.
  - Ci imbecyle uznali mnie za niepoczytalną, dasz wiarę? - Tak. Jakoś w to mógł uwierzyć. Nawet bardziej niż blondynka mogła przypuszczać.
  - Brawo. I odkryli to dopiero po tylu latach? - spytał troszkę zaciekawiony tym, co się dokładnie wydarzyło.
  - Przestań sobie żartować! Nie, odkryli to po jednej herbatce! -  wrzasnęła, aż zabolały go uszy.
  - Tym bardziej chylę czoła, ku ich spostrzegawczości. Co to za odgłosy? Czyżbyś wpadła w szał? - Zaczynał współczuć wszystkim żyjącym istotom, znajdującym się w domu Lucy Heartfilli.
  - Zamorduję drani! Jestem niepoczytalna?! Jestem jakąś wiedźmą?! Oni chyba na łeb upadli! - Fullbaster zastanowił się przez chwilę. Nie był pewien czy warto się pakować w bójki wywołane przez Lucy.
  - Wiesz, że większość z ich słów pasuje do twojego rysopisu? - parsknął śmiechem.
  - Przestań żartować! Przyjedź i pomóż mi wsadzić gości do worka! Wywieziemy ich do lasu! - Oczami swej wyobraźni widział szatański uśmiech dziewczyny, bynajmniej nie miał zamiaru wsadzać nikogo do worka lub wywozić do lasu. Nawarzyła sobie piwa to teraz sama musi je wypić i tak już wystarczająco zbyt wiele razy krył jej tyłek.
  - Nie. Wybacz, ale mam randkę z Erzą. Wywożenie do lasu worków z ludźmi nie jest aktualnie szczytem mych marzeń. Radź sobie sama, to nie ja kogoś uszkodziłem. - Po tych słowach się rozłączył. W duchu dziękował Erzie, że zadała mu takie głupie pytanie. Dzięki  temu mógł szybko wymyślić jakąś wymówkę na poczekaniu.
  - Lucy? - spytała szkarłatnowłosa, a gdy Gray kiwnął głową wszystko stało się dla niej jasne. Jednak zaczął niepokoić ją brak Juvii, Graya chyba też. Zaczynała mieć co do tego złe przeczucia...


   Długie błękitne pofalowane włosy, obecnie całe potargane, wycierały podłogę w piwnicy baru Phantom Lord. Intensywnie granatowe tęczówki zmęczone oporem, zamykały się powoli. Związane usta taśmą klejącą wydawały dziwne pomrukiwanie, lecz nikt nie przychodził z pomocą Juvii Lockser.
   Kto by pomyślał, że niewinny spacer przed spotkaniem z przyjaciółmi skończy się porwaniem? Na pewno nie ta bujająca w obłokach, żyjąca w świecie nierealnych marzeń kobieta. Nawet ona uważała swojego poprzedniego szefa za honorowego człowieka, jednak cały stworzony przez nią jego obraz - dosłownie prysł. Myśl o swoim ukochanym paniczu Grayu, zachęcał ją do walki i wyjścia jakoś z tej piwnicy, jak i poprzedniego miejsca pracy. Do cholery! Jak oni mogli zniszczyć wymarzone spotkanie niebieskowłosej z ideałem, nad ideałami?! No jak?
   Najśmieszniejsze w tym wszystkim było to, że bardziej przejęła się brakiem możliwości spotkania swego obiektu westchnień, niż tym po co została porwana. Myśli, które kłębiły się po jej małej główce dotyczyły tego, czy zyskała przez ten czas jakieś rywalki w miłości, wręcz nie mogła do tego dopuścić!
   Nie miała pojęcia ile już tu jest lub czy ktokolwiek zauważył jej zniknięcie. Z czasem zamiast bzdurnych myśli pojawiała się jedna, która dosłownie przerażała Juvię - Co chcą z nią zrobić i czy ktoś ją stąd wyrwie? Na tą chwilę była za słaba, żeby spróbować jakiejkolwiek próby samodzielnej ucieczki. Poza tym błękitna sukienka z falbankami, znacznie utrudniała swobodę ruchów panienki Lockser.
   - Paniczu  Gray... Pomóż mi! - pomyślała rozpaczliwie, a z jej oczów poleciały kropelki łez.


   Lucy wściekła rzuciła komórką o ścianę. Nie spodziewała się, że Gray odmówi udzielenia pomocy. Wszystko dzisiaj szło nie po jej myśli. Najpierw jakiś włamywacz, a potem inspekcja, która miała osądzić czy mieszkanie nadal będzie należało do niej.
   Zacznijmy od tego, że kiedy zmęczona porannymi wydarzeniami poszła spać, całkowicie wykończona. Jak na złość, gdy wreszcie się położyła zadzwonił dzwonek do drzwi i wkurzona zeszła, żeby otworzyć tym cholernym gostkom! Kiedy spojrzała się na nich groźnie, przełknęli nerwowo ślinę. Na pewno miła herbatka to nie była, gdyż ocenili ją jako kompletną wariatkę. No to wzięła szkło z potłuczonego lustra, następnie ogłuszyła wszystkich, pod koniec wsadzając do worka. Wszystko działo się w momencie wybrania numeru do Fullbastera, którego znała od dziecka. A teraz co? Będzie musiała sama  targać tych masochistów do lasu, by ich gdzieś zakopać.
   - Gray! Niech cię piorun trzaśnie! Chociaż w sumie to dobrze, że oszczędził mi swojego "wiedziałem, że tak będzie" albo "a nie mówiłem, że tak będzie"  - warknęła poirytowana.
   - Nie dziwię się kolesiowi, ja miałbym dość jeślibym musiał codziennie wywozić kogoś do lasu - usłyszała chichot, który był bardzo złowieszczy. Głos też umiała świetnie rozpoznać. Serce jej nagle stanęło, by po chwili mogła usłyszeć jego szybsze bicie.
   - To ty jesteś tym złodziejem  z rana! - krzyknęła, odwracając się gwałtownie i wskazując na niego oskarżycielsko palcem.
   - A ty jesteś tą nieuprzejmą arystokratką, chcesz bym nauczył cię trochę kultury? - zapytał z cwanym uśmiechem.
   - C-Co masz na myśli? - wyjąkała wyjątkowo zawstydzona. Dziwne. Nigdy nie czuła przed nikim zawstydzenia. Różowowłosy mężczyzna zaczął wolnym krokiem podchodzić do blondynki. Czarne oczy wpatrywały się w nią, a już wiedział jakim typem osoby jest dopiero co nowo poznana kobieta.
   - Jestem Natsu... Oj, oj nieładnie nawet nie powiedzieć swojego imienia - rzekł, kręcąc z niedowierzaniem głową. Piwnooka cofała się na tyle ile mogła, aż w końcu przyblokowała ją ściana.
Zadowolony Natsu z błyskiem w oczach przycisnął Lucy do ściany, by  mogli uzyskać kontakt wzrokowy. Bała się, bała się go bardziej niż wszystkich ludzi, których spotkała w swym życiu.
   - K-Kim jesteś? - spytała cała się trzęsąc.
   - Naprawdę chcesz wiedzieć? - odpowiedział pytaniem, na pytanie.
   - Tak -  mruknęła cichutko. Natsu przybliżał się niebezpiecznie do jej twarzy, żeby zatrzymać się przy uchu Lucy.
   - Jestem... - zaczął szeptem, lecz nie dane mu było dokończyć, ponieważ przerwał im bardzo głośny wybuch dochodzący z oddali.
Od Autorki:
Ta-Da! Oto rozdział pierwszy! Doprawdy zakończyłam go w naprawdę  idealnym momencie.xD Jak to ja z resztą.  Wyszedł o wiele krótszy niż chciałam, lecz pomyślałam, że nadmiar wydarzeń może trochę was przytłoczyć, więc odpuściłam. Dodałam ten rozdział tak szybko tylko dlatego, że znalazłam troszkę czasu i kwietniowa niedziela akurat była do tego idealna. Jednak na rozdział drugi musicie troszeczkę dłużej poczekać. Sprostowanie dla czytelników Halo, Halo - Nie dodałam tam rozdziału, ponieważ blog przechodzi pewną przebudowę, tak jak Kaskada z tą różnicą, że nie ma poprawiania wcześniejszych rozdziałów. Zapraszam też do zajrzenia w link - Wytwory Lavany, gdzie będą znajdowały się najświeższe informacje dotyczące wszystkich blogów. Mam nadzieję, że rozdział, aż tak nudny nie był. No, ale trzeba jakieś wprowadzenie zrobić. :) Proszę zgłaszać wszystkie znalezione literówki!
Pozdrawiam Lavana Zoro :)



16 komentarzy:

  1. Pierwsza! Rozdział świetny, nie będe kłamać. Gray, Erza, Juvia widać że bez zmian ale z Lucy to ty chyba seryjną morderczynię chcesz zrobić.Do tego wszystkiego dochodzi Natsu. Bo jak raz jest, to zaraz go nie ma. Ciekawi mnie co jej powie, mam na myśli to co musiałaś przerwać Grrr. No nic, jak mam czekać na kolejny rozdział, nie wiadomo ile czasu, poczekam. Spodobało mi się więc przypuszczam że będe na bierząco czytać. Pozdrawiam i ślę wenkę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem wdzięczna, iż nie będziesz kłamać.xD Czy ja wiem, czy bez zmian? Na pewno jakieś są, przynajmniej minimalne. O!~ Gray jest, przecież mniejszym ekshbicjonistą.
      Seryjną morderczynię? Bez przesady, ona woli kogoś torturować niż mordować.
      Jak ja coś piszę to wprost uwielbiam przerywać w takich momentach. Trzeba się przyzwyczaić.xD
      Cieszę się, że się spodobało i będziesz czytać na bieżąco. Takie deklaracje są naprawdę bardzo miłe.
      Pozdrawiam Lavana Zoro :)

      Usuń
  2. Rozdział super ^-^
    Prawie wszyscy biorą Lucy za wiedźmę...nie spodziewałam się tego ;) Ale co się im dziwić, mieszka ona w takim domu, że aż strach gadać i do tego wkłada ludzi do worka i wywozi ich do lasu XD
    A co do Natsu, on jest jakiś dziwny. Raz jest, raz go nie ma...no nie XD Może to jakiś demon, czy coś ^-^
    Oj, oj współczuje Erzie, jak się Juvia dowie, że Gray był z nią na ,,randce" XD Tylko mam nadzieję, że oni ją szybko uratują z Phantom Lorda ;)
    I mam cię zabić za końcówkę >-< No weź Natsu chciał jej powiedzieć kim jest, a ty mi tu z jakimś wybuchem wylatujesz >-< Może następnym rozdziale powie jej kim jest :D Było by fajnie :3
    Przesyłam dużo weny, czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ^-^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.
      No bo mieli ją brać za wiedźmę. Lucy od początku miała odbiegać mocno od pierwowzoru. Jak na to spojrzeć, charakterem bardziej przypomina tą z Edolas.xD
      Nie, Natsu to nie żaden demon. Przynajmniej nie w tym opowiadaniu. ;)
      Współczuj Erzie, współczuj.xD Tym bardziej, iż Juvia ma szósty zmysł do wyczuwania takich spraw.
      Czy ją szybko uratują? Kto wie? Od jej porwania minęło dopiero gdzieś tak pół godziny.
      Nie, nie zabijaj mnie! Inaczej jak się dowiesz kim jest Natsu? Byłoby fajnie, lecz za prosto.
      Dziękuję za wenę. Jej mam pełno gorzej z czasem.
      Pozdrawiam Lavana Zoro:)

      Usuń
  3. O więc to nie jest świat realny ^^ Not o tłumaczy dlaczego nikt nie będzie wiedział o Nastu (przecie on tyle naburzył). Ok zazyna się bardzo ciekawie. Natsu nawet jako wytwór czyjegoś umysłu nie odpuszcza Gray'owi. Wątek z Jerzą też udany ale czemu Jellaluś tu kłamie przecie jej nie krzywdził. Ten jego blef mógł przecież przyczynić się do tego że Erza by kogoś znalazła i też miała narzeczonego z tym że prawdziwego. To by się dopiero wkopał. Ok ale że kłamcą jest kiepskim wszyscy wiedzę że to blef.

    Co do mnie to rozdział się tworzy. Dodam go jeszcze na Onecie ale przeniesienie jest już pewne tylko wpierw muszę oswoić się z tym systemem.

    Pozdrawiam i życzę weny co do prowadzenia blogasków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest? Powiedzmy, że tak pół na pół.xD A wytłumaczenie jest w miarę proste. Nikt nie wie o Natsu, bo on nie jest prawdziwym człowiekiem.
      Ta a Gray nie będzie odpuszczał Natsu.xD Pewnie w dalszych rozdziałach się wszystko wyjaśni. ^^ Stop ja to, przecież wiem! Wiem dlaczego Jellal kłamie.xD

      Jak się przeniesiesz to mi daj znać. ^^ Blogspot nie jest jakiś skomplikowany.
      Dziękuję. Wena jest w nadmiarze, czasu bardziej brak, ale i tak dzięki.
      Pozdrawiam Lavana Zoro :)

      Usuń
  4. Si senior !
    Powalasz humorem, już pierwszy akapit mi się spodobał. Wkładanie głów do pobliskich zamrażarek ...hahah xD Beka. I dalej...Lucy jako wiedźma, arystokratka mieszkająca w pałacu, którą uważają za chorą psychicznie - bardzo interesujący motyw. Jej głos na tyle silny, że aż pękają lustra. I ten moment z szklarzami... :) Wiesz, że mi się podoba ^_^
    I głos Natsu w głowie Lucy i nagle stąd ni zowąd jest w jej "chacie" :)
    No normalnie zawału dostaję przy każdym z kolejnych akapitów :) Potem Gray, który opowiada o swoich wspomnieniach. O moment w którym Erza wyskakuje do Graya z tekstem "Czyli jesteśmy na randce ?" O, Boże ! Nie spodziewałbym się tego !
    Biedna Juvia :( Ciekawe, czy Gray szybko ogarnie, że została porwana :(
    I koniec !
    Moment NaLu <3 Jakoś często nie czytam o nich, ale tutaj, kobieto ! Normalnie Cię znajdę, gdy nie zobaczę prędko 2 rozdziału ! Jak możesz tak kończyć rozdział ? Jak ? :(
    Teraz będę zachodzić w głowę, kim jest Natsu ? Co chce jej wyjawić ? Jak to się rozwinie ? I co wybuchło ?!

    Pozdrawiam :* Szykuj się na to, że będę stać pod Twoim domem <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że całokształt ma być dramatem.xD Nom. Lucy w tym opowiadaniu jest straszna i bardzo silna. Trochę mi żal tych szklarzy, ale dzięki naszej Lucynce mają więcej pieniędzy,
      Jeśliby się nad tym zastanowić to gdyby nie istniał Jellal to do Erzy najbardziej pasuje Gray. No, ale Jellal dzięki Bogu istnieje.
      Nom. Biedna, biedna, ale i tak myśli o potencjalnych rywalkach w miłości. xD Ona to chyba nigdy się nie zmieni.
      Mwahahaha! Ja uwielbiam kończyć w takich momentach, by wszyscy zadawali pytanie - Co dalej?xD
      Pozdrawiam Lavana Zoro :)

      Usuń
    2. Naprawdę nie wiem, czy mam Cię kochać, czy też nienawidzić ? <3 Trudno wybrać, podła kobieto !
      Pozdrawiam Nikai - san :3

      Usuń
  5. Lucy jako wiedźma mnie zniszczyła. XD
    Dziewczyno, co ty ćpasz, jesz, pijesz? XD Sporo się w rozdziale wydarzyło. Ciekawi mnie postać Natsu. I serio, taki moment zakończenia rozdziału jest niegodziwy! >.<
    Była Jerza! ^^ Jellal, co Ty w ogóle za ściemy walisz? >.< Uch, chłopie, dobrze, że taki marny kłamca z Ciebie!
    Rozdział mi się podobał, sama koncepcja na to opowiadanie też mi pasuje. ^^
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale w dobrym sensie czy złym?xD
      Ależ ja nic nie ćpam! Piję wodę mineralną, coca -colę Zero i kawę. Natomiast przy pisaniu często jem takie deserki... Zapomniałam jak się one nazywają, ale je bardzo lubię.
      Postać Natsu widocznie spełniła swą rolę doskonale, heh. Oj tam niegodziwy. Mi się takie zakończenie rozdzialiku podoba.
      Nom. Była Jerza, była. ^^ Musiała być, inaczej nie dogodziłabym fanom Jerzy. Buhaha! Jaki ja mam zaciesz, że wszyscy myślą, iż Jellal kłamie.xD Boziu. Nie mogłam się powstrzymać.
      Koncepcja jest chyba okej.
      Dziękuję za wenę. Czasu! Dajcie mi więcej czasu niebiosa!xD
      Pozdrawiam Lavana Zoro :)

      Usuń
  6. Rozdział fantastyczny , tylko dlaczego przerwałaś w takim momencie ? Nienawidze cię za to :(
    Nie dziwie się że uwarzają Lucy za wieźmę . Straaaaaszna O.O
    Mam nadzieję że uratują Juvie i że będzie cała i zdrowa .
    Gray mniejszym ekshibicjonistą ? Nie uwierze póki nie zobacze ...... :-)
    A jeśli chodzi o naszego różowłosego to mam podejrzenia kim może być ( nie , nie chodzi o to że Lucy zwariowała i ma przywidzenia ) ale nic nie powiem . Ponieważ jestem wreeeeedna :-)

    Do następnego rozdziału
    Rossa Dragneel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam!
      Dziękuję, nie nienawidź mnie! :(
      Postać Lucy miała mocno odbiegać od kanonu, więc jestem zadowolona z efektu. :D
      Bardziej przypomina tą Lucy z Edolas, tylko nie jest Tsundere.
      Czy ją uratują to tajemnica.xD
      Tak. -.- Nie ściąga już spodni i bokserek - coś to znaczy.xD
      Ja też jestem wredna, więc... Pokonuję twoją wredotę? -0-0- Przekonamy się czy masz rację, czy też nie. :)
      Pozdrawiam Lavana Zoro :)

      Usuń
  7. Hahahahahahaha no nie mogę! XDD
    Tak się uśmiałam przy tym rozdziale.~ xDD
    Genialny Ci wyszedł. >=<
    I tak stwierdziłam, że.. Gray i Erza..? Może być, lubię ten paring. *-* Aż dziwne, prawda? Ja paringująca Erzę z kimś innym niż Jellal'em? Świat oszalał! XDD
    Ale Lucy.. Lucy jest tutaj świetną postacią. Dzięki tobie, chyba zacznę ją lubić, naprawdę. *^*
    Tak wariatka ale taka.. Urocza wariatka? O_O Jeju, co się ze mną dzieje??! D:
    Okej, to teraz Natsu.
    ON JEST IDEALNY! XDD Taki.. Oooh~ >.< Taki super, mega uroczy, taki zaborcz i w ogóle. >///<

    Weny życzę
    Erica Ronovee~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że nie obudziłaś starszych sąsiadek swym śmiechem.xD
      Wierzę na słowo.
      Dziękuję.
      -0-0- Jesteś przeciwko paringowi JellalxJuvia, ale paring GrayxErza, lubisz? Gdzie tu logika?xD Lepiej pomyśl co zrobiłaby Juvia jakby się dowiedziała, że Erza zapytała Graya czy są na randce.
      Lucy miała być wariatką, urok to jeden z jej osobistych broni. :D
      Zaborczy? Jesteś pierwsza, która napisała mi tą cechę Natsu. Po części masz rację, Natsu jest troszeczkę zaborczy, lecz bez przesady.
      Thx.
      Pozdrawiam Lavana Zoro :)

      Usuń
  8. Najdłuższy rozdział u ciebie, ale przeczytałam w trymiga. Świetna akcja. Jestem ciekawa kto porwał Juvię. Nieziemsko podoba mi się charakter Lucy. Śmiałam się jak głupia z randki Graya i Erzy i co więcej... Świetnie piszesz, świetny blog i płaczę ze szczęścia, że ostał mi jeszcze jeden rozdział do przeczytania, a myślałam, że już nic nie będzie ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Przeczytałeś? Skomentuj! Taka mała rzecz, a cieszy :)