niedziela, 24 grudnia 2017

OneShot - Świąteczna Demolka (NaLu).

  Ważne - Wydarzenia w OneShocie dzieją się w uniwersum Fairy Tail i nie mają nic wspólnego z głównym opowiadaniem na blogu! Dziękuję za uwagę i zapraszam do Czytania! :)



  W gildii Fairy Tail właśnie się zbliżały święta, a Lucy Heartfillia nie miała wystarczająco pieniędzy na zapłatę czynszu za jej mieszkanie. Wygięła swe drobniutkie usta w wąską linię, natomiast piwne oczy strzelały piorunami do wszystkich przebywających tu członków, lecz na jednym wyjątkowo skupiła całą swoją zebraną złość. To on był odpowiedzialny za zniszczenie najdroższego klejnotu na ich misji, właśnie tego samego, który mieli dostarczyć właśnie do zleceniodawcy. Przez niego straciła całą nadzieję dotyczącą spłacenia mieszkania. Westchnęła kręcąc śmiesznie głową przez co jej średniej długości blond włosy prawie zostałyby zniszczone. Ci idioci kolejny raz ze sobą walczyli.
  Mogła zignorować Erzę jedzącą w kącie ciasto, Juvię kibicującą półnagiemu Grayowi, a nawet Mirę przemawiającą z twarzą Gajeela, ale definitywnie nie potrafiła przebaczyć pewnemu osobnikowi za teoretyczną stratę dachu nad głową, gdzie zazwyczaj sam pod niego nieproszony wchodził. Zapomniał, zapomniał o jej czynszu oraz potrzeby pójścia na jakąś misję, żeby go spłacić! A ona mu nawet kupiła prezent świąteczny. Pragnęła teraz być na miejscu czarnowłosego, aktualnie już nagiego maga lodu i sama przywalić Natsu. Tak, właśnie teraz powstrzymywała się od zamordowania różowowłosego, skośnookiego, dobrze zbudowanego, przystojnego maga ognia. Irytowały ją myśli o jego dobrych cechach kiedy była wręcz wściekła, aż tak by mu przywalić. Właściwie to nie pierwszy raz prawie straciła dom, lecz nigdy do tego nie dochodziło przed okresem świąt Bożego Narodzenia.
  - Natsu, przestań lepiej się lać z Grayem i chodź ze mną na misję! - wrzasnęła po dłuższej minucie ciszy od jej wejścia do budynku gildii. Mag ognia widząc ją całą naburmuszoną oraz wściekłą na moment opuścił swą gardę i oberwał w twarz od pięści Graya stylowo upadając na tyłek.
  - Niby dlaczego miałbym? Są święta, Lucy! A to oznacza prezenty i wywinięcie żartu całej gildii!  - rzucił do niej swobodnie, co przerwało jego wcześniejszą intensywną walkę.
  - Dlaczego miałbyś?! Naprawdę masz czelność o to pytać, przecież tego nie zapomniałeś, prawda? - zapytała łagodniej, choć nadal czuła jak coraz bardziej pieką ją poliki od zdenerwowania. Reakcja chłopaka natomiast wyraźnie podkreślała, że do choinki nie wiedział o co blondynce chodziło. W tym momencie Juvia skorzystała z okazji, żeby przywłaszczyć sobie Graya i prawdopodobnie wręczyć mu ten sam prezent, który mu kupiła. Do dziś panienka Heartfillia pamiętała błaganie błękitnookiej o pomoc w wyborze odpowiedniego prezentu. Posłała do niej zachęcający uśmiech, bo sama chciała, by walka tych dwóch dobiegła wreszcie końca. Musiała porządnie opieprzyć winnego za brak zapłaty przyjaciela.
  - Są twoje urodziny? Nie wyspałaś się? A może znowu się złościsz, że zajrzałem do twojego mieszkania i przeczytałem część tamtej nieopublikowanej książki? - zapytał ją Natsu - Happy, pomóż mi! - dodał krzycząc do małego, ślicznego błękitnego kotka, jednak dla Lucy ten urok był tylko pustymi pozorami.
  - Aye, Aye Sir! Już lecę! - odpowiedział Happy, a następnie wyrosły mu białe skrzydła na plecach. Piwnooka westchnęła kiedy ta dwójka zaczęła myśleć głośno o powodzie jej złości. Miała serdecznie dosyć, a na dodatek są święta, więc powinna posłać uśmiech, choć do innych członków gildii.
  Przestraszona wizją bycia bezdomną przez calutki grudzień podeszła, a przynajmniej starała się jak najspokojniej podejść do Mirajane Strauss, która określała wszystko co Lucy podziwiała oraz zainspirowało ją do bycia magiem Fairy Tail. Obsesję blondynki dotyczącą Miry, niektórzy nawet porównywali do obsesji Juvii jeśli chodziło o Graya.  Jednak dziewczyna osobiście uważała, że jest tylko fanką gładkiej cery, idealnej figury oraz błękitnych oczów albinoski. Zaprzeczyła również dowodom odnalezionym przez Erzę w postaci licznych "Tygodników Czarodzieja". Oczywiście wszyscy członkowie gildii znali prawdę, przecież słyszeli już milion razy o pierwszym spotkaniu Natsu z piwnooką maginią gwiezdnych duchów.
  - Wesołych świąt, Miruś! P-proszę przyjmij p-prezent, który dla ciebie kupiłam - wypowiedziała do niej ledwie, gdy już stała przed stylową, prostą, drewnianą ladą, za którą stała jej idolka. Najwyraźniej pojmująca sytuację panienka Strauss posłała do niej słodki uśmiech jaki roztopiłby niejednego twardziela, następnie sięgając niesamowicie swobodnie prezent wręczony przez Lucy.
  - Dziękuję, Lucy. Ja też mam dla ciebie prezent - odpowiedziała swym dźwięcznym głosem, następnie szybko wpychając prezent przyjaciółce do rąk zanim mogłaby zemdleć.
  - M-mogę go teraz otworzyć? - spytała błękitnookiej, lecz tylko ujrzała popierający gest kciukiem, więc go odpakowała. Dostała od swojej idolki piękny breloczek na klucze w kształcie złoto-srebrnej gwiazdy i przysięgła przewiesić niedługo te najbardziej potrzebne przedmioty do używania magii. Podziękowała na skraju wytrzymałości albinosce oraz błyskawicznie zniknęła zanim Mirajane zdążyłaby zobaczyć zawartość swojego prezentu. Gdyby tam została spaliłaby się ze wstydu.
  Prychnęła uświadamiając sobie, że ostatnią osobą, której nie wręczyła prezentu był właśnie Natsu. A dobrze mu tak! Niech najlepiej pójdzie zawrzeć pakt z diabłem lub inne podobne myśli kłębiły umysł Lucy kiedy rzuciła jego podarkiem, tak właściwe precyzyjnie nim wystrzeliła, gdyż zawartość uderzyła w głowę biednego chłopaka. Kiedy różowowłosy zaczął pojmować sytuację dziewczyna zmrużyła oczy niczym gniewna kocica, następnie głośno zaczęła tupać przy rzekomym wyjściu z gildii i powrocie do domu.
  - Hej, zaczekaj,  Lucy! - zawołał za nią ten głąb, osioł, idiota, małpa... No dobra przyznawała, że chłopak był zbyt przystojny, żeby porównywać go do zwierząt. Stanęła przed drzwiami tylko dla niego. Prawdopodobnie gdyby na jego miejscu stał ktoś inny nie zrobiłaby tego, jednak Natsu zawsze pozostawał specjalną osobą w najgłębszych zakamarkach serca. Zawdzięczała mu praktycznie wszystko. Szansę dołączenia do wymarzonej gildii, poznanie nowych, niekiedy ekscentrycznych przyjaciół, ratowanie ją z opresji kiedy tego najbardziej potrzebowała, smutne, jak i radosne chwile, a przede wszystkim dzięki niemu zasmakowała ciepła rodzinnego Fairy Tail. Do dzisiejszego dnia uważała, iż podjęła słuszną decyzję w momencie kiedy pierwszy raz go spotkała. Wszystkie te wydarzenia  bardzo na nią wpłynęły. Nie wyobrażała sobie już własnego życia bez Natsu. Nigdy.
  - Czego chcesz? - warknęła, chociaż kiepsko ukryła to, że przestała się złościć na chłopaka. Przed chwilą dostała prezent od jej największej idolki, co nieznacznie poprawiło jej humor.
  - Byłaś zła, ponieważ jako jedyny zapomniałem ci wręczyć prezent na święta, prawda? - rzucił, jakby nagle go olśniło. Stojąca nadal przed drzwiami magini westchnęła zrezygnowana. Straciła już wszelkie siły się cały czas złoszcząc.
  - Wesołych świąt, Lucy! - wykrzyknął różowowłosy i wręczył przyjaciółce jakiś nieistotny świstek. Lucy rozszerzyła zdzwiona swoje oczy kiedy zrozumiała swój błędny tok myślenia. Dla innych może pozostawało to nieistotnym świstkiem, jednakże dla niej znaczył wiele. W końcu czek na odpowiednią ilość klejnotów, żeby pokryć czynsz za jej mieszkanie na pięć miesięcy to nagłe wybawienie. Zaczęło zżerać ją od środka poczucie winy za to jak wcześniej go potraktowała.
  - Wesołych świąt, Natsu! - odpowiedziała całkowicie wyszczerzona - No i... - dodała, lecz nie dokończyła swojej wypowiedzi, ponieważ najwidoczniej Gray skończył swoją wcześniejszą pogawędkę z Juvią i koledzy ponownie wrócili do bójki demolując wszystkie meble w zasięgu wzroku.
  Uznając to za najlepsze święta w jej życiu Lucy tylko pokręciła rozbawiona głową i uznała, że serce, które kotłowało z podekscytowania jest właśnie jak tutejsze codzienne bójki. Czuła jego bicie głośniej niż kiedykolwiek, przecież ono nie tylko biło, lecz przypominało świąteczną demolkę jaka zawsze powstawała o tej porze roku. Fairy Tail na zawsze pozostanie dla niej najlepszą gildią oraz domem, a może nawet niedługo czymś więcej.
  - Wyznam Natsu moje uczucia w następne święta - szepnęła zapominając o nadzwyczajnym słuchu chłopaka, który się uśmiechnął w tej samej chwili oddając Grayowi za tamten wcześniejszy cios pięścią. Nie zamierzał czekać do następnego roku. Zapyta o co chodziło przyjaciółce jutro. Tymczasem kiedy blondynka wyszła nie znała jeszcze przyszykowanej na jutrzejszy dzień niespodzianki. To był naprawdę najlepszy okres świąteczny, który bił ciepłem rodzinnym członków gildii. A przynajmniej dla naszej magini gwiezdnych duchów, Lucy Heartfilli.

THE END

OD AUTORKI:
Na wstępie napiszę, że dawno niczego nie publikowałam, jednakże chciałam wypełnić obietnicę dotyczącą świątecznego OneShota z NaLu. Proszę o wyrozumiałość tym bardziej, że jak większość wie, a może i nie to nie jest moja ulubiona para z FT (Mój ulubiony paring z FT to GaLevy, a drugi to GruVia). Wiem, że ten OneShot może być odgrzewanym kotletem jeżeli chodzi o NaLu, ponieważ jest dużo opowiadań z tą parą, lecz naprawdę dałam z siebie wszystko by go napisać/poprawić przed opublikowaniem. Macie dawkę tej parki, ponieważ piąty rozdział TwM! skupia się bardziej na wątku fabularnym oraz po części na postaci Lisanny. Khe, keh nie będę już przedłużać. 

Na koniec życzę Wam Wszystkim Wesołych Świąt! 

Pozdrawiam Lavana Zoro :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj! Taka mała rzecz, a cieszy :)